Powrót do strony głównej
Kancelaria  Msze św. Historia parafii Kalendarz liturgiczny  Katecheci Schola
Księża  Ministranci  Krąg biblijny  Pielgrzymki
Księga gości Galeria zdjęć  

Anioły z przekrzywioną aureolą
Z ks. Janem Dudą, wikariuszem parafii Książ Wielki, o duszpasterstwie młodzieży w warunkach wiejskich, rozmawia Agnieszka Dziarmaga

Agnieszka Dziarmaga: – Jak pracować dzisiaj z młodzieżą, dziećmi w wiejskiej parafii, jakim językiem do nich mówić?

Ks. Jan Duda: – Najpierw zawsze chcę im pokazać, że warto mieć marzenia, ideały – czasami brakuje tego w życiu wiejskiej młodzieży. Muszą chcieć przezwyciężyć pewien marazm, aby uwierzyć we własne możliwości. Jak to osiągnąć? Może przykładami, bo one najlepiej przemawiają. Nawet przykładem życia kapłana; przykładem gości, których staramy się zapraszać na cykliczne niedzielne spotkania zwane „Wieczorami dla zakochanych”. Znacznie bardziej wymowne niż abstrakcja stają się przykłady z ich życia, nawet z sąsiedztwa, np. para staruszków, którzy pięknie przeżywają swoje małżeństwo. Bo młodzi ludzie w wioskach pytają o konkret. Stawiałbym także na odbudowywanie więzi rodzinnych, ukazywanie sensu bycia z rodzicami – służą temu m.in. rodzinne rajdy rowerowe. Co zaskakujące, w takich sytuacjach członkowie rodziny, którzy na co dzień mijali się jak cienie, wreszcie mogli się coś o sobie dowiedzieć. Bardzo ważne jest partnerstwo ze szkołą – tutaj współpraca z parafią jest oczywista, choćby dlatego, że uczę w szkołach. Mamy ich kilka w naszej parafii – Zespół Szkół im. W. Witosa (klasy technikum rolniczego i liceum), Gimnazjum im. S. Żechowskiego i szkoły podstawowe.
W sumie jest to na pewno kilkuset uczniów. A jakim językiem do nich mówić? Swoim własnym, prawdziwym. Młodzież nie lubi masek. Niezależnie od tego, czy jestem w sutannie, czy siadam na rower w szortach, pozostaję księdzem. Ale też nie jestem w stanie podać im gotowych recept na życie (czego może nieraz oczekują). Zawsze oczywiście poradzę, jak umiem najlepiej, ale decyzję muszą podjąć sami. Gdy miałbym podsumować moje krótkie doświadczenia duszpasterskie, to może za mało w tych parafialnych działaniach koncentracji na modlitwie na rzecz właśnie akcyjności?

– A zatem, jakie są te akcje w parafii Książ Wielki?

– Nie sądzę, żeby były jakieś nadzwyczajne, chociaż rzeczywiście jest ich sporo. Są to wspomniane już niedzielne „Wieczory dla zakochanych” z udziałem gości, rodzinne rajdy rowerowe zwykle pod koniec roku szkolnego, Droga Światła z kaplicy w Zamku Wielopolskich do kościoła w rocznicę śmierci Papieża, czuwanie w wigilię Zesłania Ducha Świętego, kino pod chmurką, świąteczna paczka (akcja wolontariatu na Boże Narodzenie i Wielkanoc), piknik „Zostań Aniołem”, ministranckie mecze. Nie jest wielką sztuką to zorganizować, sztuką pozostaje, aby coś z tego wynikało. Wystarczy wziąć rzutnik multimedialny, prześcieradło wikarego i już można pokazać ambitny film – ale jak go przełożyć na percepcję dziewcząt i chłopców z Książa? Na ile organizowanie świątecznej paczki otworzy oczy na sąsiada i uruchomi wyobraźnię miłosierdzia?
Poza akcjami musi być, oczywiście, stała formacja, jak w każdym typowym modelu parafialnym. Młodzież przychodzi więc na spotkania scholki, wolontariatu, ministrantów, są także dwie grupy kręgu biblijnego.






– Czy propozycja duszpasterska może być konkurencyjna wobec innych?

– To byłby ideał, bo wtedy ten wachlarz możliwości skierowanych do młodego człowieka byłby rzeczywiście szeroki. Niestety, na terenie naszej gminy nie ma specjalnej świetlicy dla dzieci i młodzieży, czyli miejsca, gdzie mogliby spotykać się poza szkołą i parafią. Dawna mleczarnia wyremontowana z inicjatywy młodzieży i jej siłami nie spełniła oczekiwań, a to dlatego, że nie było odpowiedzi ze strony dorosłych, nie było etatów dla opiekunów czy instruktorów, którzy zajęliby się tą młodzieżą. Inicjatywa umarła śmiercią naturalną. Ze szkołami parafia współpracuje w sposób partnerski. Szansą na poszerzenie tych działań pozalekcyjnych są fundusze unijne.
Uważam, że jednak wszystko zaczyna się od domu rodzinnego. On najbardziej kształtuje młodego człowieka, dlatego niezastąpionym partnerem w procesie wychowawczym i formacji religijnej pozostają rodzice i w ogóle rodzina. A młodzież mamy naprawdę dobrą: stosunkowo niezepsutą, szanującą pracę swoją i innych (myślę o pracy w rolnictwie, oni w większości pomagają w gospodarstwach domowych), mającą naturalną potrzebę kontaktów z Bogiem. Nieraz im mówiłem, że są jak chodzące anioły, tylko z lekko przekrzywioną aureolą...

– Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Rzymsko-katolicka parafia pw. św. Wojciecha w Książu Wielkim
diecezja kielecka / dekanat wodzisławski
32-210 Książ Wielki, ul. Toporczyków 1, tel. kancelaria 041-383-80-27, wikariat 041-383-86-84
liczba wiernych: 2640

e-mail: ksiazwielki@kielce.opoka.org.pl